Strony

niedziela, 15 lutego 2015

Czapkuję

nie, nikomu nie czapkuję (zgodnie ze słownikowym znaczeniem tego słowa) - nadałam mu na swój użytek nowe znaczenie: namiętnie robię czapki. Dzisiaj dwie kolejne (ten sam wzór) - przeznaczone zostały dla męża.


Ma chłopina jakieś cieniutkie czapki w paseczki; z grubszych jedną zgubił, a drugą - identyczną jak ta grafitowa prezentowana dzisiaj - sama "załatwiłam". Wyprałam wełnianą czapkę w pralce i się sfilcowała. Nie chciało mi się prać jednej czapki w misce. Ręka mi zadrżała, kiedy wkładałam ją do pralki i zgodnie z przewidywaniami - wyjęłam "kocyk" nienadający się już do włożenia.  Miałam ją wyrzucić, jednak zdecydowałam się na prucie. Sprułam, odświeżyłam włóczkę i wydziergałam drugi raz taką samą czapkę, jak wcześniej.
Z rozpędu zrobiłam też mężowi czerwono-czarno czapkę z pomponem do kurtki w tych samych kolorach.

Grafitowa pompona nie ma, gdyż włóczki nie wystarczyło, a futerkowy nie pasuje do czapki dla mężczyzny.