Strony

niedziela, 18 stycznia 2015

Tak było w piątek...

Popołudnie okazało się wyjątkowe. Dłuższy dzień, pełne słońce, stosunkowo ciepło. Po śniegu pozostały tylko plamy, a w cieniu oblodzone ścieżki. Pozostałe były oczywiście błotniste.  Psy po wyprawie obowiązkowo musiały przejść ablucje w wannie. Tymczasem radośnie myszkowały w trawie, przepłaszały bażanty, kopały doły. Nie pozwalałam jednak wchodzić na skute lodem stawy - nigdy nic nie wiadomo...




Na czołgowisku późne słońce kładło się długim cieniem:





A potem nagle szybko zapadał zmrok:



rozmazując chmury na niebie:


zbliżenie:

*   *   *
Także kupiłam sobie do kolekcji kolejny "dziewiarski" kubek":