Strony

sobota, 29 listopada 2014

Wiatr od wschodu

powiewa i mocno ziębi. Kiedy wczoraj wybrałam się z psami nad stawy - myślałam, że nie wykonam dziennej dawki ruchu. Potwornie zmarzłam w palce dłoni. Miałam rękawiczki, dosyć cienkie, na to wełniane mitenki i nie dało się wytrzymać. Zwykle taki ekwipunek mi wystarcza. Miałam wrażenie, że odmroziłam sobie palce, a było tylko -4 st. C.

Stawy zamarzają - łabędziom został niewielki skrawek lustra wody
 
Dzisiaj pojechaliśmy na działkę, by porobić jeszcze zimowe zabezpieczenia, przede wszystkim wypuścić wodę z rur:

Tak zabezpieczona została woda na podwórku
 
 Stawek też pokrył się taflą lodu
 
Jest i drzewo na opał
 
Troszkę otuliłam niektóre rośliny i ewakuowaliśmy się z powrotem z powodu dotkliwego chłodu. W chałupie nieco się zagrzało, bo paliliśmy pod kuchnią.


 Zima zdecydowanie przypuściła atak, a jeszcze tydzień temu zebraliśmy takie rydze: