Wczoraj wędziliśmy szynkę. Mięsko zgromadzone od jakiegoś czasu prosiło się, by je w końcu przerobić. Na Wszystkich Świętych zjedzie córka z rodziną, więc niech sobie weźmie świeże wyroby. Niestety w ogrodzie zrobił się niemożliwy ziąb, kiedy tylko słońce skryło się za lasem. Więc nie zrobiliśmy już drugiego wsadu (piersi kurze) i przełożyliśmy na dziś.
W tle beczka - nasza "wędzarnia",
Mąż pilnuje ognia
Po powrocie do ogrodu: wędzenie, a po powrocie do Sanoka, szybko pojechałam na tutejszy cmentarz zapalić światła.
Jeszcze parę dni temu było tak
a dzisiaj tak
Robótkowo: realizuję projekt dla Matyldy - gruby sweter. A, że włóczki jakby za mało na sweter (wydawało się, że wystarczy), muszę pruć zrobioną dotąd plisę okalającą i robić ją węższą. Ot takie kombinacje. Z dnia na dzień wydaje mi się, że już, już złapię oddech - niestety. Jutro idę z mamą do lekarza i pewnie posiedzimy parę godzin w kolejce.
Tymczasem jesień anektuje świat... stąd zdjęcia z ogrodu.
Czas tak szybko płynie i dni są takie krótkie.Super są wyroby wlasnej produkcji.Słoneczka oraz zdrówka życzę.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńObowiązki ma każdy i rozumiem Cię doskonale. Mnie też pilne sprawy zmieniają przyjemne plany. Damy radę.
OdpowiedzUsuńNie wiem co się z tym czasem dzieje, że tak ucieka szybko. No cóż, u mnie tez zimno i ponuro. Nie lubię takiej jesieni, ale ta złota to chyba już się skończyła.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Doskonale Cię rozumiem, u mnie też ciągły niedoczas... Szkoda, że tak zimno się zrobiło, źle to znoszę, choć hartuję się jak tylko mogę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Ten wieczny brak czasu...Znajoma mnie ciągle do siebie zaprasza bo jak mówi"jak się gada to czas szybciej leci".Ludzie!jeszcze szybciej?!Toż mi ciągle dnia brakuje,doba jest za krótka.Zazdroszczę ludziom ,którzy dużo czasu mają.Z drugiej strony gdybym i ja nie miała żadnych zainteresowań to może też miałabym czas:))
OdpowiedzUsuńMój syn też wędzi w ogrodzie mięsko i mam nadzieję,że w święta na pyszną wędzonkę się załapię:))
och ten brak czasu ...dzisiaj wszyscy za czyś gonimy....piękne zdjęcia jesieni!!
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam na Twoim blogu więc pierwsze koty za płoty.
OdpowiedzUsuńCiekawie opisujesz odwiedzane mijsca.
Jestem tu od Teni
pozdrawiam
Powodzenia u lekarza i dłuższej doby Ci życzę:-) Genialne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie. Ela
OdpowiedzUsuńOj tak, tak - przydałaby się doba nieco dłuższa.
OdpowiedzUsuńDanko - witaj.
Nie znosze zimna,jesieni i zimy,czekam "byle do wiosny".Czasu mam sporo,ale zycie zapelnia mi dzien po dniu.Mama miala dwa dni temu operacje biodra/83 lata/ i od czwartku na czas nieograniczony bedzie u mnie w domu.
OdpowiedzUsuńNa nude z pewnoscia nie bede narzekac.
Dwa groby mam posprzatane,a reszta zajmie sie syn.
Pozdrawiam slonecznie
Ewa
Ewo - podobnie - nie lubię zimy od kiedy przestały interesować mnie sporty zimowe. Chociaż, jeżeli będzie śnieg, to może wrócę do biegówek? Zarzuciłam je po złamaniu kręgosłupa. Współczuję Ci opieki nad starszą osobą - codzienność czasami bywa trudna. Może jednak Twa Mama ma pogodny charakter i to ułatwi życie.
OdpowiedzUsuńGroby mam uporządkowane, jeszcze tylko pozawozić żywe kwiaty, i nowe znicze.
Urocze zakątki na tych zdjęciach. Mimo,że dnia trochę przybyło ja też zauważyłam -czasu jakoś mniej-
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)