Strony

wtorek, 5 sierpnia 2014

Bieszczadzki worek

To najdalej na południowy wschód wysunięty fragment Polski. I to na taką wycieczkę po górach wybrałyśmy się z córką w sobotę. Zaplanowałyśmy wyjście niebieskim szlakiem z Wołosatego na Tarnicę, by potem przejść na Krzemień i wrócić do Przełęczy Goprowskiej (1160 m n.p.m.) a następnie wyruszyć czerwonym szlakiem: Kopa Bukowska - Halicz - Rozsypaniec - Przełęcz Bukowska - Wołosate, gdzie zostawiłyśmy samochód.
 
Na Tarnicę (1346 m n.p.m.) oczywiście maszerowały tłumy turystów z małymi dziećmi, w sandałkach i cieniutkich addidaskach. Jako, że dzień bardzo upalny, dzieci narzekały i uparcie pytały, kiedy koniec wycieczki.



Widoki cudowne, przejrzyste powietrze, znakomita widoczność, piękne panoramy:






Stąd na Krzemień i z powrotem, by wejść na szlak czerwony




Na Krzemień
 
Krzemień (1335 m n.p.m)  to drugi pod względem wysokości szczyt polskich Bieszczadów, niższy o 11 metrów od Tarnicy, rozciąga na długość około jednego kilometra. Grzbiet Krzemienia jest skalisty i poszarpany. Na południowych zboczach zalegają rumowiska skalne. Wierzchołek do złudzenia przypomina grzebień, stąd w języku ukraińskim szczyt zwany był: Hreben, czyli właśnie grzebień.
 






Pod Kopą Bukowską
 
Kopa Bukowska (1320 m n.p.m.) – szczyt w Bieszczadach Zachodnich, należący do najwyższych w tym regionie. Znajduje się w paśmie połonin, w grzbiecie ciągnącym się od Krzemienia do Halicza; oddzielają ją od tych szczytów płytkie przełęcze. W okolicy szczytu występują skałki, nieco mniej licznie, niż na Krzemieniu. Wierzchołek  jest wyłączony z ruchu turystycznego.

Teraz kierunek: Halicz. Niestety, jak bywa w górach, pogoda się pogorszyła, w oddali słychać grzmoty i widać smugi deszczu. To pogoniło nas niesamowicie. Obawiałyśmy się burzy i bardzo szybko doszłyśmy na Halicz, by z niego uciekać w dół (od burzy i grzmotów):
 






Tu widać w oddali smugi deszczu




Na Haliczu
 

 
Sam Halicz jest atrakcyjny - widać z niego panoramę polskiej i ukraińskiej części Bieszczadów: górną część doliny Sanu ciągnącą się w stronę Przełęczy Użockiej, a w kierunku południowo-wschodnim Rozsypaniec, Połoninę Bukowską z Kińczykiem Bukowskim oraz najwyższe bieszczadzkie szczyty (z  Pikujem) oraz szczyty Gorganów.
Po drodze mijamy Rozsypaniec, by zejść do Przełęczy Bukowskiej. Już niżej groźne pomruki burzy ucichły, a słońce nadal mocno grzało.
 






Przełęcz Bukowska
 
Stąd wędrówka blisko 8 km do Wołosatego, drogą z początku asfaltową, potem żwirową i już przed wsią, ponownie asfaltem. Nużąca trasa lasem, monotonny pejzaż i tak niemal 2 godziny. Po drodze mijamy wcześniej wiatę, potem rozlewisko wodne i są to jedyne urozmaicenia widoków:
 

 
Wołosate:
i ostatnie spojrzenie na góry
 
Cała trasa według mapy to siedem i pół godziny marszu. Przeszłyśmy ją w sześć i pół godziny z powodu grożącej nam burzy.

10 komentarzy:

  1. Wspaniała wyprawa...
    Obudziłaś we mnie tęsknotę!
    Kocham Bieszczady w sposób wyjątkowy i ten klimat, te widoki, zachwycają mnie o każdej porze roku...Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie. Z wymienionych przez Ciebie szczytów, byłam tylko na Tarnicy. My również z dzieckiem, ale w buciorach. Osobiście widziałam jak na kamienisty Szczeliniec w Górach Stołowych kobiety wchodziły w balerinach, albo w klapkach. Brakuje niektórym wyobraźni. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezła wędrówka,panoramy cudowne,trochę zazdroszczę :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ widoki. Wspaniała wyprawa. Troszkę Wam zazdroszczę:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ widoki. Wspaniała wyprawa. Troszkę Wam zazdroszczę:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ widoki. Wspaniała wyprawa. Troszkę Wam zazdroszczę:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Az sie boje pomyslec ile to jest w kilometrach i metrach pod gore .

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniała wycieczka, dla dzieci, może zbyt długa trasa, one mają dużo energii na krótkich dystansach.
    Dobre buty, to podstawa udanej wspinaczki. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna pasja, i jaka zdrowa :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rok temu byłam w Bieszczadach po ukraińskiej stronie. Mimo ,że to był mój pierwszy raz zdobyłam Pikuj i Wielki Wierch(tej drugiej nazwy nie jestem pewna).Nie zdobywałam sama ,byłam na pieszym rajdzie...sporo nas wędrowało.Niestety w tym roku nie udało się ...mimo że panowaliśmy z moim bratem wyjazd w Bieszczady.Mojego brata już nie ma ,ale kiedyś pojadę tam i będzie mi towarzyszyć jego dusza. Pokochałam Bieszczady od pierwszego wejrzenia

    OdpowiedzUsuń