niestety nie w moim ogrodzie, bo mam tylko dwa krzaki pnącej róży i to takie dosyć rachityczne. Nie da się ukryć, że słabo rosną, a to przemarzną, a szara pleśń je zaatakuje. A tak naprawdę, to pewnie i mają mało słońca. Nie zmienia to faktu, że podziwiam róże w cudzych ogrodach urzekające pięknością barw i bogactwem kwiecia.
Dość absorbujący tydzień mam za sobą, dlatego marnie z robótkami i blogowaniem. Lista Bloggera powróciła na miejsce, można więc było nadrobić zaległości czytelnicze, a gdy znajdzie się więcej czasu, należałoby sprawdzić feedly - proponowane w komentarzach do poprzedniego postu, gdzie ponoć spokojnie można stworzyć listę czytelniczą blogów nas interesujących.
Tymczasem tylko kolejne chusteczki dla dziewczynki uszyte przez prababcię:
I jeszcze jedna cieniutka zrobiona przeze mnie z bawełny na maszynie:
.
u nas w tym roku roze tez wyjatkowo pieknie kwitna. chusteczki sliczne! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńTa na maszynie jest śliczna, ale te uszyte również. Nie wiem, kiedy dojdę do takiej wprawy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, w tym roku róże pięknie kwitną :)
OdpowiedzUsuńA chusteczki bardzo ładne.
Pozdrawiam!
Kocham róże!Chusteczki piękne!Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFajnie jest miec dwie takie babcie .
OdpowiedzUsuńJak przeczytalam tytul od razu pomyslalam tez o cudzym krzewie :)
.Moj sasiad ogrodowy ma potezny krzak hibiskusa ,ktory w upalne lata oblednie kwitnie . Nasze roze sa male tegoroczne a tez pieknie kwitna .
Śliczne chusteczki :)
OdpowiedzUsuńChusteczki ładne pastelowe, a u mnie róże dwa razy zaatakowała mszyca i teraz takie zielone gąsieniczki:(((
OdpowiedzUsuńSłodki chusteczki, sama bym w takich chodziła ;-)))
OdpowiedzUsuńNo właśnie, o co chodzi z tymi różami, że u innych takie zdrowe i piękne, a moje wszystkie jakaś zaraza złapała, mimo, że pryskałam zgodnie z instrukcją cztery razy. Zniechćea mnie to do kupowania następnych różanych krzewów :-(