Strony

sobota, 13 października 2012

A tak pogadać sobie chciałam

Doczekawszy się wreszcie soboty, zaplanowałam wysadzanie cebulowych w ogrodzie. Wczoraj w końcu przygotowałam sobie rabaty (usunęłam korzenie, nawiozłam ziemi, nawet kratownice wyjęłam). Niestety ranek obudził mnie ulewnym deszczem - plany ulegly weryfikacji. Pozałatwiałam więc zaległe sprawy m.in. z kołem samochodowym, z którego uchodziło powietrze. Okazało się, że nie było przebite, puszaczał wentyl. Kupiłam też wapno ogrodnicze (dla mnie i dla mamy), jutę ogrodniczą i łopatki do węgla. Wapnem upaprałam się, jak nieboskie stworzenie, bo jeden worek, jak się później okazało, miał niewielką dziurkę. Wyjechałam tylko na chwilę z domu (z tym kołem), a skończyłam w sklepie ogrodniczym, a ponieważ nie wzięłam ze soba męża, to to wapno sama tachać musiałam.
Ostatecznie, kiedy dobiliśmy do ogrodu - już nie padało. Tej nocy przymroziło dalie i aksamitki, ale nie wszędzie, Te  kwiaty, które rosły blizej domu - przetrwały. Roboty jednak nijak nie dało się zacząć, bo mokro niesamowicie i nic nie dałoby się posadzić w tej mokrej, gliniastej glebie. Wzięłam więc psy i poszłam do lasu. Małej Toli tak spodobały się wędrówki, że dzielnie dotrzymuje kroku. Udało mi się nawet nazbierać rydzy.
Popołudnie chciałam poświecić, by odpowiedzieć na zaległe maile. I tu naszła mnie refleksja. A jaka - to za chwilę. Piszą do mnie rozmaici ludzie. Jedni chcą by przesłać im wzór czegoś tam - chociaż wzór jest np. dostępny na blogu. Inni pragną wzorów na różne rzeczy robótkowe (tak jakby wyszukiwarki nie były dostępne i nie mogli sobie poszukać - nie rozumiem dlaczego ja mam tym osobom wyszukiwać wzory). Jeszcze inni chcą zamówić u mnie wykonanie: czapki, szala, kapci, swetra itd. Tym zamawiajacym odpowiadam, że nie wykonuję prac na zamówienie (nie mam czasu). A dziękuję Bogu, że nie muszę, przynajmniej na razie, tak sobie dorabiać, bo gdy czytam, z jakimi klientami borykają się koleżanki blogowiczki, to robi mi się ich żal. Najbardziej zdumiewają mnie jednak te osoby proszące o wzory. Nie chce się komuś  kliknąć w link, lub w schemat, by sobie wzór pobrać, tylko mi pisze w mailu, żeby wysłać. A więc mnie nie chce się wysyłać, bo wzór na blogu jest dostępny. Czasem zdarza się osoba prosząca o jakieś dodatkowe wyjaśnienia - jeżeli mam czas - wyjaśniam. I tu już zmierzam do konkluzji: na 100% proszących o coś tam, może 2% osób odpisuje i dziękuje. W rezultacie mam takie odczucia, że po prostu nie warto odpowiadać na większość maili. To co tu piszę - to nie jest tam jakieś użalanie się, raczej tylko refleksja.
A na froncie robótkowym kiepsko - chciałam na drutach zrobić sobie jesienny żakiet i niestety zamierzenie rozminęło się z rzeczywistością: na zaplanowany projekt braknie włóczki. Niby dokupić można, ale obawiam się, że włóczka z nowej partii może sie różnić odcieniem - ta, którą mam kupowana była ze  dwa lata temu -  (miałam tak, jak domawiałam np. "Sonatę", czy "Virginię"), więc chyba spruję to co udziergałam do tej pory i zrobię swetro-żakiet bez zakładanych poł (chyba dobrze odmieniłam?). Tak więc,  zamiast finalizować projekt - zaczynam od zera. A czy warto? Ponoć mają przyjść jeszcze zimniejsze dni - na taki sweter będzie pewnie za zimno.