Takie dzbanki - resztki z jakiegoś kompletu kupiłam na rynku od handlujących starociami. Oprzeć się nie mogłam, gdyż mam słabość do wszelkiego rodzaju dzbanuszków, takich wielkości 1 cm i całkiem sporych. Te posłużą, jako wazony:
Taki pozostał mi po babci:
Dziś zebraliśmy w ogrodzie pod lasem pierwsze kurki:
Ostatecznie też mogę pochwalić się chodniczkiem wybrukowanym przed chałupą - skończonym wczoraj (oj nie bardzo się mogłam ruszać - bo tak bolał po tej robocie kręgosłup; w końcu pomogła mi tabletka uśmierzająca ból). Wciąż jeszcze wypełniam piaskiem luki między kostkami i pobijam je takim metalowym tłuczkiem. Nie udało mi się położyć tej kostki idealnie, są tam wyraźne nierówności - jednak i tak jestem zadowolona.