Ponieważ po raz pierwszy robiliśmy własne wędliny, byłam mocno zesteresowana: czy przedsięwzięcie zakończy się powodzeniem? Jakoś dość późno towarzystwo zebrało się do wyjazdu na działkę. Stąd wędzenie kończyło się już w mrokach wieczoru.
Mięso w wiadrach oczekuje na umieszczenie w wędzarni
Ekipa wędzaczy przyodziała ciepłe kurtki, spodnie,buty i czapy raczej nie będące już ostanim krzykiem mody.
Rozpalanie ognia
Czuwanie...
Przemarznięte psy leżakują w chałupie na łóżku:
gdyż równolegle paliło się pod kuchnią w chałupie w celu ogrzania pomieszczenia. Wędzacze wzmocnili się w międzyczasie bigosem i herbatką.
Tak się wędziło:
i tak smakowało, ale to już w mieszkaniu w bloku:
Spróbować trzeba było, by mieć pewność, że wędzone się udało. Na zdjęciu boczek i karkówka po ugotowaniu.
Ale mnie zaleciał zapach wędzonych wedlin hmm..... Po cichaczu zazdroszczę tych smakołyków
OdpowiedzUsuńPamiętam te smaki z dzieciństwa i całe te zabiegi przy wędzeniu, teraz niestety idę na łatwiznę, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAż ślinka leci:))
OdpowiedzUsuńAntonino, czyli pierwsze koty za płoty w wędzeniu. Szyneczka bardzo smakowicie prezentuje się.
OdpowiedzUsuńJaki miły widok ,przypomniały mi się dziecinne czasy,kiedy to na każde święta było rodzinne wędzenie a później próbowanie i''rozgrzewka''wędzących miecha-coz wtedy był za aromat w domu .Zapachu świeżego mięsa i krwi nie cierpię,ale zapach wędzonych mies i kiełbas nie do zapomnienia i to nie tylko ten zapach był tak istotny ,ale i atmosfera ,radość,rodzinne wędzenie,ach jak to było milo wtedy....Pozdrawiam !!!
OdpowiedzUsuńSmacznego :) Wesołych Świąt:)
OdpowiedzUsuńwspaniałe przeżycie a wędzonka zapewne jeszce lepsza.WESOŁYCH śWIĄT
OdpowiedzUsuńA gratuluję :) nie ma to jak domowe wędliny. U nas robi się je regularnie kilka razy w roku ;).
OdpowiedzUsuńAle przeraziłam się słowami o gotowaniu :D Serio pani gotuje? U nas się odbywa tzw filowanie. Woda musi być taka prawie gorąca i się kiełbasę parzy w takiej wodzie ok 80 stopni tak przez 20 minut a potem zlewa lodowatą wodą, aby skorka odchodziła od mięska.
Co do szynek i boczków to takie niefilowane można z powodzeniem mrozić. Po wyjęciu należy je rozmrozić potem pofilować tak ze 20 minut albo zagotować od razu wyłączyć gaz i pozostawić w tej wodzie aż wystygnie :) Preferuję tą drugą metodę :D bo smaczniejsze wychodzi.
Pozdrawiam świątecznie :)
Pani Dominiko - umownie określiłam ten proces parzenia "gotowaniem", jakoś nie zastanawiałam się nad określeniem. Kiełbas nie robiliśmy, tylko szynki, schab, karczek i boczek. Wg przepisu babci ma się to na wolnym ogniu parzyć tyle minut, ile waży.Woda tylko leciutko "pyrka". O tym moczeniu w zimnej wodzie słyszam, ale my dopiero zaczynamy przygodę z wędzeniem, a więc powoli zbieramy doświedczenie.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo smakowicie.
OdpowiedzUsuńAle i tak najfajniejsze zdjęcie to pieski pod kołderką.
Wesołych Świąt Pani Antonino :-)
uuuu mniam mniam smacznego życzę ja worawdzie nie wędzę ale na święta zawsze sąwłasne przysmaki np.polędwiczka zainięta w boczek,udziki kurczęce wymieszane z mielonym i uformowane w roladę i wszystko pieczone karkóweczka.i nie powiem też smakowite .Życzę zdrowych i pogodnych Święt w gronie rodzinnym.
OdpowiedzUsuńOj Kochana to co TU pokazałaś to się zwie sadyzm:)))))))))
OdpowiedzUsuńJak ja mam teraz sięgać ze stołu te kupne wędliny.
Problem trochę mniejszy bo wędlin prawie nie jadam, ale takim jakie pokazałaś nie mogłabym się oprzeć:)))))))Wróciły wspomnienia i to te najlepsze.
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wspaniałych Rodzinnych Świąt.
Och jak mi ślinka poleciała na widok takich smaczności :)) Wesołych Świąt :))
OdpowiedzUsuńKochana ..sami nie wędzimy, ale czasami mąż towarzyszy koledze w wędzeniu i zawsze kończy się "kosztowaniem" ! W tym roku kolega wędził sam i też wczoraj kosztowaliśmy! Pozdrawiam i udanych świąt życzę całej Rodzinie!
OdpowiedzUsuńPięknie to wszystko wygląda i smacznie bo ja też wędziłem i mam mały problem, chciałbym aby szynka była dobrze zapeklowana ale nie bardzo mi to wyszło jeżeli możesz to mi napisz jak to zrobiłaś i jak długo wędziliście ja chyba za długo i była trochę za ciemna, pozdrawiam i życzę Zdrowych Spokojnych Świąt.
OdpowiedzUsuńMniam takie swoje wędzonki;)też często wędzimy.
OdpowiedzUsuńZaglądam do Ciebie z wielkim sentymentem(mam na myśli Kresy Wschodnie)gdyż z Wołynia moje korzenie;)
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt!!!
Smacznego! Widzę, że i flaszeczka "lekarstwa" się znalazła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ania M.
Ale pyszności, mniam, mniam.
OdpowiedzUsuńRadosnych Świąt życzę.
Wedlinka wyglada smakowicie, taka rozowa... mniam, mniam :-)
OdpowiedzUsuńSmaczności! :)))
OdpowiedzUsuńNiech całe Święta będą smakowite jako te szyneczki! Hej!
Mniam!!
OdpowiedzUsuńWszystkiego Najlepszego ,Zdrowych,spokojnych i udanych Swiat zycze Tobie i Twojej Rodzince
Ewa
Jeśli smakuje tak jak wygląda, to musi być przepyszne :)
OdpowiedzUsuńWesołych i radosnych Świąt!
Ale mi smaka narobiłaś. No pięknie przygotowujesz do Świąt. Życzę Ci wszystkiego najlepszego Na te święta. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękne widoczki - a jak znajome... zwyczajnie wam zazdroszczę bo u mnie w tym roku nawet nie było czasu pomyśleć o rozpaleniu pod wędzarnią i takich przysmakach.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia serdeczne dla "wędzarzy" i całej reszty rodzinki (szczególnie dla tych co pod pierzynką)
Powróciły do mnie wspomnienia z dzieciństwa... Jaka szkoda że już nie ma na tym świecie moich dziadków. Doskonale pamiętam wędzenie szynek w beczce czy robienie własnej kiełbasy
OdpowiedzUsuń