Strony

środa, 10 sierpnia 2011

Wzięłam

się za malowanie. Odświeżyłam  łazienkę, pomalowałam kaloryfer i drzwi. Zostało mi jeszcze  uzupełnienie wykruszonych fug. Jutro planuję  malowanie przedpokoju. W związku z pracami remontowymi mam mało czasu i jestem zmęczona, bo włażenie i złażenie z drabinki kilkadziesiąt razy, po prostu wyczerpuje. Czekałam z tym malowaniem i czekałam, aż w końcu zamiast cieplej zrobiło się zimno.
Jestem też nieco zła, bo w tym roku  ptaki zżarły aronię, która nawet nie zdążyła dojrzeć. Jeszcze wczoraj  było tej aronii dość dużo - dzisiaj krzaki zostały ogołocone - dosłownie. Również orzechy laskowe w ciągu kilku dni zniknęły z leszczyny. Parę dni temu głośno obwieściłam: "dużo jest orzechów w tym roku" - wczoraj zerwałam kilkanaście. Jakoś nie mam szczęścia do orzechów. Najpierw czekaliśmy, żeby leszczyna urosła, potem na pierwsze owoce, a teraz już kolejny rok wiewiórki okazują się szybsze. Ot sąsiedztwo lasu...

Zdjęcie na dzisiaj: