Strony

piątek, 5 sierpnia 2011

Pies i królik

Nie - nie będzie to bajka  w stylu La Fontaine`a, ani Mickiewicza o sprytnym psie i głupim króliku  pożartym przez tego psa. Chociaż przypuszczam, że jakiś czas temu byłby to scenariusz jak najbardziej realny. Wspominałam już kiedyś, że królik Czesio, jak zwykle przyjechał do nas na wakacje. Niestety w tym roku nie użył zanadto (mam na myśli pobyty w ogrodzie), ze względu na pogodę. Dopiero teraz nieco podeschło i zdecydowaliśmy się go zabrać na wybieg. 
W międzyczasie jednak zwierzak musiał być wypuszczany z klatki w celu rozprostowania łapek i pokicania sobie. Zawsze kolidowało to z interesami Ifuni, która musiała opuszczać pokój i niezbyt chętnie się na to godziła.  W tym roku Matylda zaryzykowała i wypuściła  Czesława  w obecności Ify. Tyle, że  na ten pierwszy raz  założyłyśmy jej kaganiec:


Na tym zdjęciu królik  ostatecznie zdecydował się na powrót do klatki

Z czasem zdecydowałyśmy się na wypuszczanie królika bez zabezpieczania pasa w kaganiec - i jak się okazało - nic strasznego się nie stało, Czesio nie został pożarty... Owszem Ifunia bardzo podnieca się Czesiem, słyszy  odgłos otwieranej klatki, kiedy śpi w przedpokoju mocnym snem psa zmęczonego trudami dnia. Przychodzi natychmiast, przybierając postawę skradającego się wyżła. Kładzie się na dywanie i śledzi  wszystkie ruchy Czesia.  Niekiedy  usiłuje go zaczepiać, naszczekując zabawowo, próbując  polizać, albo  pacnąć łapą. Oczywiście instynkt łowiecki włącza się, kiedy królik  zaczyna zbyt szybko się poruszać. Obiekt w ruchu należy złapać... Ale sprytny Czesio ewakuuje się pod fotel i łowy zostają zawieszone.



Czesław chyba całkowicie zatracił instynkt samozachowawczy. Niekiedy wykonuje efektowne podskoki kpiąc sobie w żywe oczy z psa. Drzwiczki klatki ma otwarte i  zawsze, gdy czuje zagrożenie do tej klatki ucieka, teraz także mógłby to robić, ale nie - prowokuje psa  zachodząc go od tyłu i wąchając,  przechadzając się za klatką, pod fotelem, pod stołem. Na koniec pakuje się do pudełka z suszkami, które dla niego przygotowuję i podjada, nic sobie nie robiąc z suczydła:



I tak oboje leżą pyszczek w pyszczek. Ifa nie wytrzymuje  i często królika liże po uszach. Oczywiście  cała sytuacja jest kontrolowana, bo tak do końca nie mam pewności, jaki byłby finał. Raczej nieczęsto królik z własnej woli wraca do klatki. To ja zmęczona kontrolowaniem sytuacji, biorę w końcu futrzastego i pakuję do jego pomieszczenia.  Zwierzaki zmęczone brataniem się padają: