Szkoła katów powstała w umyśle jakiegoś dziennikarza w XIX stuleciu. Błyskawicznie przyjęła się wśród żądnych sensacji nawet nie rzeczywistych i tak trwa do dziś dnia. Do rzadkości należy bowiem wycieczka czy indywidualny turysta, który przybywszy do Biecza nie postawiłby pytania o szkole katów. A informatorzy zgodnie z prawdą historyczną opowiadają jak to w dawnym Bieczu 600, 500, 400 czy 300 lat temu, gdy Biecz był stolicą rozległego powiatu, tu zlokalizowane były sądy i miasto miało prawo miecza a więc był i kat zwany mistrzem świętej sprawiedliwości, który wykonywał wyroki śmierci; ścinając głowy skazańcom toporem lub mieczem w zależności od stanu pochodzenia, wbijał na pal czy wieszał skazańców, których było wielu w tych pogranicznych okolicach. Do kata należało także torturowanie przestępców np. wkręcanie na koło, czy darcie żywcem pasów skóry z przesłuchiwanych. Do dzisiaj zachowana jest w podziemiach wieży ratuszowej w Bieczu turma w której więziono złoczyńców, a w muzeum pokazują miecz, którym kat biecki ścinał głowy i wpis w księdze miejskiej z XVI w., gdzie wymienione są miasta jakie miasta w Bieczu pożyczały i ile za tę usługę płaciły. Czasem dla żartu ktoś opowiada, że aby uzyskać dyplom mistrza katowskiego (czyt. Mistrza świętej sprawiedliwości ) trzeba było oprócz paruletniego pomagania katowi, uciąć głowę malutkiej mrówce wielkim toporem. Na zakończenie trzeba stwierdzić, że z samym katem w Bieczu związanych jest wiele podań.
Biecz nazywany bywa „Perłą Podkarpacia” ze względu na unikatowe walory architektoniczno-urbanistyczne. Liczne zabytki, skupione na stosunkowo niewielkiej przestrzeni w obrębie średniowiecznej zabudowy ograniczonej murami obronnymi, nadają miastu niepowtarzalny charakter.
Dziś pokażę Klasztor OO. Franciszkanów ( z 1624 r.). Usytuowany na wzgórzu, otoczony murem obronnym z czasów Potopu szwedzkiego.
Centrum zespołu stanowi kościół p.w. Św. Anny i budynek klasztorny. Kościół barokowy, jednonawowy wybudowany w latach 1645-1663 na miejscu zamku starościńskiego.
W podziemiach kościoła pochowany jest Wacław Potocki, największy poeta doby baroku. W klasztorze na uwagę zasługuje cenna biblioteka starodruków.
Rynek to centralny punkt miasta, zbudowany w kształcie prostokąta był przystosowany do celów handlowych. Na jego środku usytuowany jest ratusz: w założeniach gotycki, przebudowany w kolejnych wiekach: posiada bryłę klasycystyczną po przebudowie w 1890 r. Przy ratuszu - wieża ratuszowa, najbardziej charakterystyczną budowla miasta.
Wieża z 1569 r. zdobiona sgraffitem. Jest to najwyższa budowla miasta licząca 56 m. Na szczycie wieży, pod barokową kopułą, znajduje się galeria widokowa. W podziemiach zlokalizowane jest średniowieczne więzienie tzw. turma, miejsce wymuszania zeznań tzw. konfesat i przetrzymywania więźniów do czasu egzekucji.
Ciekawostką jest zegar na wieży ratuszowej pokazujący 24 godziny
Kapliczka św. Floriana - na bieckim Rynku, p. XIX w., wsparta na czterech kolumnach, nakryta dachem namiotowym. W środku kapliczki figura św. Floriana, przedstawionego w stroju rzymskiego rycerza:
Legenda o Beczu, który założył miasto Biecz
W dawnych czasach żył zamożny rycerz zwany Beczem, który w młodości brał udział w wyprawach krzyżowych aby bronić Ziemię Świętą. W wyprawach tych wiele stracił, ale wrócił na nasze ziemie i kilku jego druhów także. Mimo, że nie był biedny, lubił od czasu do czasu niespodziewanie napadać ze swoją drużyną na bogate karawany kupców zamorskich. Były to niemal zawsze karawany, które prócz towaru ogólnie wożonego, prowadziły kupionych nie zawsze uczciwie młodych ludzi przeznaczonych na targi niewolników, bowiem handel niewolnikami przynosił największe zyski. Becz zabierał tylko kosztowności w postaci naczyń czy biżuterii, nie gardził też złotymi czy srebrnymi monetami. Jednak szczególną przyjemność sprawiało mu uwalnianie niewolników przeznaczonych na sprzedaż. Kupców i całą karawanę puszczał wolno. Uprowadzał tylko uwolnionych, których nakarmiwszy, a czasem i jakim groszem obdarzywszy w nocy puszczał, tak że sami mogli robić to co chcieli. Najczęściej szukali schronienia i pracy w pobliżu miejsca uwolnienia, nigdy bowiem nie wracali tam gdzie ich sprzedawano. Raz zdarzyło się, że wśród uwolnionych była mała dziewczynka Bietka. Dziecko było sierotą, którą mimo, że po rodzicach miała wielki majątek, stryjowie sprzedali. Nieznana siła kazała otoczyć Biedkę szczególną opieką. Becz wyposażając ją hojnie oddał na dwór książęcy z prośbą o jej wychowanie. Samą dziewczynkę zobowiązał, aby nigdy nie wspominała o swojej przeszłości i o nim, może wspominać tylko wzgórze nad rzeką Ropą, na którym ją uwolnił. Kupcy, którzy ponosili znaczne straty w wyniku napadów przez Becza dokonywanych, zanosili skargi do księcia. Książe rozsyłał swoich wojów aby pojmali Becza. Becz jednak długo im się wymykał i w najmniej oczekiwanym miejscu napadał na karawany, które łupił. Becz słynął nie tylko z napadów na kupców zamorskich, nie tylko z uwalniania niewolników ale i z pobożności. Modlił się żarliwie, a do modlitwy zdejmował zbroję i odkładał miecz. Był wówczas zupełnie bezbronny. I w czasie takiej modlitwy, wykorzystując nieuwagę druhów Becza, wojowie Księcia otoczyli i pojmali Becza. Becz bez zbroi i miecza, opuszczony przez druhów został doprowadzony przed oblicze Księcia. Książe w imię sprawiedliwości skazał go na karę śmierci przez cięcie mieczem. Lotem błyskawicy rozeszła się wieść o pojmaniu Becza i o mającej odbyć się egzekucji. W dniu egzekucji do miasta przybyło bardzo dużo ludzi. Jedni ciekawi widowiska, inni ciekawi wyglądu słynnego rycerza Becza. Straż przywiodła skrępowanego Becza, który idąc powoli między stróżami prawa rozmyślał nad swoją przeszłością, przypomniał sobie jak cudem uniknął śmierci z rąk Saracena w Palestynie, jak później podstępnie schwytany został sprzedany w niewolę, z której wykupił go nieznany rycerz, jak udało mu się mimo trudności wrócić do Polski, jak pragnąc uwalniać sprzedanych napadał na kupców, jak żądza bogactwa pchała go do rabowania kosztowności i gromadzenia ich w sobie tylko wiadomych miejscach. Ogarnęła go myśl, że gdyby darowano mu choć trochę życia mógłby to wykorzystać na dobry cel. I z tą myślą wszedł otępiały na podwyższenie, na którym oczekiwał go kat z mieczem gotowym do cięcia. Heroldowie odczytali wyrok: za napady, rabunki i mordy Becz będzie cięty mieczem. Becz uniósł ręce w górę na znak, że chce przemówić, Książe dał znak zgody. Becz oznajmił, że źle czynił i poniesie zasłużoną karę, ale oznajmia że nigdy nikogo nie mordował, zabijanie drugiego człowieka nie było jego celem od chwili powrotu z wyprawy do Ziemi Świętej. Nagle w tłumie widzów powstało zamieszanie. Z pośpiechem przeciskała się do przodu piękna młoda dwórka książęca, prosząc bliżej stojące mieszczki o białą chustę. Jakaś kobieta ściągnęła w pośpiechu biały czepek i podała dziewczynie. Ta wbiegła na podwyższenie, na którym na śmierć oczekiwał Becz, zarzuciła nań darowany czepek wołając " mój ci on ", bo tak nakazywało prawo zwyczajowe, w myśl którego skazaniec stawał się wolny. Gdy tłum ucichł młoda dziewczyna oznajmiła, że zwie się Biedka i jest jedną z uratowanych niewolnic przeznaczonych do sprzedaży. Uwolnił ją Becz, a miało to miejsce nad rzeką Ropą wiele lat temu, gdy była małą sprzedaną sierotą. I dziś mim, że Becz jest bez błyszczącej zbroi i włosy jego w nieładzie, głos jego ten sam. Zadowolony z takiego obrotu rzeczy Książe zwrócił się do Becza co zamierz czynić. Becz rzekł, że chce zmazać swoje grzechy i winy i dobra swoje rodowe oraz skarby zdobyte na kupcach pragnie przeznaczyć na wybudowanie miasta, w którym będzie mogło żyć i pracować wielu ludzi. Książe pochwalił zamiar i zapytał, gdzie to miasto chciałby wznieść. Becz pełen powagi, patrząc na Bietkę oznajmił, że prosi o zgodę Księcia aby miasto wznieść na wzgórzu, na którym wznosił się kiedyś gród, nad rzeką Ropą, bowiem jest to miejsce gdzie Bietce zwrócił wolność, a ona dzisiaj jego od śmierci wybawiła. Książę na pamięć rycerz Becza wydał akt lokacyjny miasta, które od imienia Becza po dziś dzień zwie się Biecz. A Becz dotrzymał słowa. Wydobył skarby, sprzedał dobra rodowe, zebrał licznych murarzy, cieśli i innych budowniczych, hojnie opłacił, sam budowę nadzorował i miasto niebawem swoim wyglądem przyciągało licznych kupców i rzemieślników, urzędników i uczonych. Miasto było warowne, w pobliżu zamku położone, toteż i opieką Księcia a później królów było otoczone. Herbem miasta Biecza stał się znak Biecza tj. duże B. http://www.biecz.pl/asp/pl_start.asp?typ=14&sub=26&menu=29&strona=1
Piękna legenda.Nigdy nie byłam w tych stronach,jakoś się nie złożyło a może należałoby :)
OdpowiedzUsuńBardzo urokliwa mieścinka, do której mam całkiem niedaleko. Wybiorę się tam znów w wolnym czasie - ma klimacik.
OdpowiedzUsuńDzięki za cenne informację. Jeżdżę daleko, a bliżej jest tyle ciekawych miejsc do zwiedzania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A ja mam tam może 15 kilometrów :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać twoje opisy miast -są tak starannie opracowane, że ma sie wrażenie że się tam znajduję -
OdpowiedzUsuńjak zawsze z wielkim uznaniem ANONIM
Czytając Twoją relację poczułam się tak jakbym sama była na wycieczce. Dzięki Tobie poznałam nowe miasto.
OdpowiedzUsuńDuge cikavo diznatis pro ce misto.
OdpowiedzUsuńAntonino, zawsze dowiaduję się u Ciebie różnych ciekawostek, czasami przejeżdża się przez różne miasta, nie zwracając za bardzo uwagi na otoczenie. Też słyszałam o szkole katów, wieża była zawsze na widokówkach znakiem rozpoznawczym miasta, ale urzekła mnie legenda. A to: Mój ci on to zupełnie jak w Krzyżakach, Danuśka i Zbyszko. Rycerza schowali za szybką? A sgrafitti zupełnie jak w Krasiczynie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i cieplutko.
Antonino! Co za cudna wycieczka i te legendy! Piekne miejsce ten Biecz. Wiesz, bylam tam..... wiele, oj bardzo wiele lat temu. Bedac na koloniach (juz nie pamietam których ale chyba w Skolyszynie) zabrano nas na wycieczke do Biecza. Z tego co pamietam zwiedzalismy tez jakas zabytkowa apteke. Szkoda, ze bylam wtedy dzieckiem i dzis nie wiele pamietam z tej wycieczki. Dzieki tobi odkrylam to miejsce ponownie i pewnie kiedys -jak Bóg da- odwiedze..... Dziekuje i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńByłam w Bieczu jakieś 18 lat temu... I zupełnie nic poza kolegiatą i rzeka nie pamiętam. Dziękuje za wycieczkę :)
OdpowiedzUsuń