Strony

niedziela, 26 września 2010

Z trudem akceptuję jesień,

która w tym roku zaczęła się jeszcze w lecie... No ciepła i złota mogłaby jeszcze być, nie działa aż tak depresyjnie i można cieszyć się drobiazgami, o choćby takimi widokami:



Niestety prognozy pogodowe są nieciekawe, toteż wczorajszą sobotę (bardzo jeszcze ciepłą) wykorzystałam na posadzenie  hiacyntów i tulipanów botanicznych:

Cebule sadzę w kratownicach, bo zeżarłyby je nornice

Dzisiaj (już uciekając przed deszczem) wybraliśmy się na wycieczkę po lesie, po którym grasowały "watahy" grzybiarzy (grzybów dla wszystkich nie wystarczyło, znalazłam tylko urokliwe  siedliska muchomorów).
Jesień przypuściła atak w lesie:




 i w ogrodzie:


Po drodze mijaliśmy leśną przydrożną kapliczkę:


*   *   *
Z Diwiną umówiłam się na wymiankę. Dostałam od niej śliczne  poszewki  z  białym haftem (poszewki zajmą  należne im miejsce w chałupie).


A ja Diwinie podarowałam: kapcie szydełkowe, etui na komórkę i ubranko na kubek:


Bardzo miłe są takie wymianki. Tylko szkoda, że nie mam tak mało czasu, by uczestniczyć w tych blogowych...