A oto one:
* * *
Robótkowo - lekki zastój. Wzywają przedświąteczne przygotowania: sprzątanie, zakupy oraz różne załatwienia i ogród. Dłubię jakieś drobiazgi, ale na razie nie ma co pokazywać. Lacrima narobiła mi ochoty na firankę i nawet zaczęłam jeden kwadrat firaneczki do chałupy w Zagórzu.
Zamówiłam w "Zamotane" naparstek na palec do robótek żakardowych różnymi kolorami (pewnie wypróbuję go dopiero jesienią, bo teraz raczej trzeba zacząć robić jakieś letnie rzeczy). Po świętach pojadę z córką do Krakowa - mamy dokonać ostatecznego wyboru sukni ślubnej. A jak już będzie wiadomy kolor, trzeba będzie wybrać włóczkę na szal ślubny i zdecydować się na wzór. Zakładam raczej nie moher, bo ślub w lecie (sierpień) i jakoś moheru nie widzę o tej porze roku.
Wiosna i lato oznacza dla mnie zdecydowanie mniej czasu na robótki, chociaż w zeszłym roku całe lato bezkarnie dłubałam na drutach siedząc pod jabłonią i kompletnie nic nie robiłam w ogrodzie (po urazie). Teraz jednak te zeszłoroczne zaległości ogrodowe są wyraźnie widoczne. Zdrowie się polepszyło i trzeba zabrać się za prace ogrodowe. Ocieplenie (chociaż ostatniej nocy był mróz) spowodowało przypieszoną wegetację roślin, rosnących normalnie w oczach. Błyskwicznie wyskoczyły z ziemi żonkile i hiacynty (na kwitnienie jeszcze poczekam), dosłownie z dnia na dzień pojawia się niebieski kobierzec cebulicy, która sama rozsiewa się po trawniku.