Wreszcie w moim ogrodzie kwitnienie hiacyntów w pełni. Uwielbiam hiacynty i pomimo przeciwności losu sadzę je corocznie. Najprzyjemniej jest wówczas, kiedy w niedzielę (w tygodniu zasuwam w ogrodzie) mogę usiąść pod jabłonią nieopodal kwitnących hiacyntów, wziąć robótkę i dziergać. Niestety tegoroczna wiosna nie rozpieszcza, jest bardzo zimna i nie było jeszcze takiej okazji.
Jednak nie mogłam się oprzeć, żeby nie zamieścić na blogu fotografii moich hiacyntów, których zapach czuć od samego patrzenia na nie:
A hiacyntowe przeciwności losu bywają różnorodne. Niestety sąsiedztwo lasu powoduje, że krety i nornice swobodnie harcują po moich rabatach i zżerają wszystko - co w ich opinii - im smakuje. Dlatego nauczona doświadczeniem prawie wszystkie rośliny cebulowe sadzę w kratownicach. W jednym roku hiacynty zakwitły i nagle wpół rozwinięte kwiaty zaczęly się przewracać. Rozgrzebawszy ziemię stwierdziłam, że już nie ma cebul - zostały pożarte prze szkodniki. Niemal płakałam, bo przepadła moja kilkuletnia kolekcja - zżarły niemal wszystkie cebulki. Staram się cebule wykopywać, kiedy już zaczynają zasychać liście i dobrze je suszę po oczyszczeniu. Bywaja takie lata, że cebule, mimo tego, gniją. I znów mam straty. Corocznie jednak dokupuję kolejne egzemplarze i czekam z niecierpliwościa na ich kwitnienie.
A dzisiaj miałam kolejną ogrodniczą niespodziankę. Od koleżanki Reni otrzymałam paczkę z sadzonkami liliowców. Renia ma cudowny ogód - bardzo piękny i zadbany - taki niemal jak z katalogu. I już od kilkau lat chciała mi podarować sadzonki swych przepięknych liliowców. Wcześniej nie bardzo chciałam, bo niestety za mało czasu poświęcałam ogrodowi. A to przez całą wiosnę jeździłam na studia podyplomowe, a to znów złamałam kręga w kręgosłupie, a to przyplątało się inne choróbsko. Jednak w tym roku zdecydowałam: czas na liliowce. Wprawdzie miejsce dla nich jeszcze nie jest gotowe bo mamy zagospodarować nowy kawałek ziemi właśnie na liliowce i funkie, ale posadzę je na miejscu tymczasowym. Dostałam też kilka gatunków ozdobnych traw.
A takie liliowce zakwitną kiedyś w moim ogrodzie:
Zdjęcia przysłała mi Renia. Obiecała też inne fotki ze swego ogrodu. Kiedy je przyśle - pokażę je na blogu.
ACH! Jakie piękne te twoje hiacynty! Ja też je uwielbiam, i ten zapach...
OdpowiedzUsuńMotylek
Lubię do Ciebie zaglądać. Te kwiaty - śliczności - to jakby na moje zamówienie.Dzięki!
OdpowiedzUsuńjejciu jakie piekne kolory hiacyntow ,a liliowce bedziesz miala przepiekne fajnie bylo nacieszyc oko taka iloscia kwiatkow:)
OdpowiedzUsuńMasz racje , zapach niesamowity uniósł sie wokoło monitora kiedy Cię odwiedziłam . podobno o kwiatach należy mówic "ale wstrętne"
OdpowiedzUsuńU mnie hiacynty przekwitly juz trzy tygodnie temu, ale te twoje sa tak cudne, ze mimo iz ma maly ogrodeczek, postanowilam sobie dokupic troche cebulek jesienia i dosadzic. Te nornice i krety to bestie...probowac wyganiac je karbitem? Wrzuca sie karbit do krecich otworow i polewa woda. Ja tez kocham liliowate.....cudnie pachna, choc trudno z tym zapachem wytrzymac w pomieszczeniu. Zycze przyjemnej i cieplej pogody, bys mogla wreszcie usiasc z robotkami pod jablonka.
OdpowiedzUsuńPieknosci kwiatowe,zazdroszcze ogrodu
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jednego(studia podyplomowe jakie robisz)i robotek tyle
Albo pracujesz A ntonino zawodowo,albo robotkujesz
Calusy weekendowe
Slonca i wiosny zycze
Cudne hiacynty, a liliowe po prostu bajka. Ja nie przepadam za dłubaniem w ziemi więc na mojej rabatce ubogo - tyle co dzieci posadzą albo posieją. Podziwiam Twój zapał.
OdpowiedzUsuńliliowce sa przecudne tez mam w soim ogrodzie,mozna je zobaczyc u mnie na blogu i z roku na rok przybywa ich wiecej,szkoda ze tak szybko przekwitaja,krety nie jedza cebul to raczej nornice :)
OdpowiedzUsuńojej ! ale masz duużo hiacyntów :-)), z pewnością przepięknie pachnie kiedy zakwitną ! :-)
OdpowiedzUsuń