Strony

czwartek, 29 kwietnia 2010

Sweterek jak dzisiejsze niebo

Próbując nazwać kolor tego sweterka  usiłowałam  dopasować kolorystycznie kwitnące rośliny. Kolor jest szafirowy. Początkowo wydawało mi się, że jest to odcień kwitnących szafirków. W końcu uznałam, że jest zbliżony do koloru dzisiejszego nieba:

Tu sweterek wyszedł dosyć jaskrawo - kolor rzeczywisty jest właśnie taki jak nieba,  na tle którego sfotografowałam  kwitnącą magnolię

Jest to nieco odcień szafirków, barwinka, przylaszczek i przetacznika ożankowego

Taki sweterek zrobiłam dla Matyldy - zwykły cardiganek (takie lubi najbardziej), prosty i niezbyt ozdobny:

Dzianina maszynowa;  wełna 100% ; zużycie około 250 g

Wiszący, mało atrakcyjny zezwłok swetra (zdjęcie na modelu, kiedy  córka  mi je przyśle)

Włóczka bardzo stara:
z zapasów mojej mamy. Jak widać - 100% wełny. Wyprodukowana w dawnej Jugosławii, a importowana przez "Samopomoc Chłopską".

Inspiracją był dawny model Kim Hargreaves:


Tyle, że zostały wprowadzone zmiany: zamiast wrabianych koralików  - "kropki" ażurowe, rękaw na ściągaczu, inaczej zrobione ząbki.

Rok temu robiłam Matyldzie  identyczny sweterek :

Dzianina maszynowa; akryl 100%, zużycie około 250 g


*   *   *

Zeszłoroczne gniazdko ukryte w gąszczu  drzewek rosnących w szkółce:


Dzisiaj postanowiliśmy część drzewek wysadzić na stałe miejsce i kiedy wykopywałam kolejne, zobaczyłam takie gniazdko zbudowane z grubych źdźbeł trawy, mchu, wyścielone delikatną i miękką  wełną?, sierścią?, kłaczkami tkaniny? Gniazdko jest maleńkie, a więc mieszkały w nim jakieś małe ptaszki. A najdziwniejsze jest to, że  przechowalnik roślin znajdował się blisko chałupy, a więc  gniazdko  zostało  zbudowane  w miejscu, gdzie  dość często przebywamy. Widać  ptaszkom nie przeszkadzało sąsiedztwo ludzi i psa.

środa, 28 kwietnia 2010

Stara książka robótkowa

Przeglądając  zgromadzoną przez moją mamę literaturę robótkową natknęłam się na książkę z 1959 r.:

Stanisawa Fibich, Teodozja Górska: "Wełna, druty, moda", 
Wydawnictwa Przemysłu Lekkiego i Spożywczego, Warszawa 1959

Książka zawiera  fotografie i opisy wykonania modeli  bluzek i swetrów dla kobiet, swetrów dla mężczyzn i ubranek dla dzieci. Dla mnie największą ciekawostką jest to, że na przykładzie tej książki daje się zauważyć, jak moda dzianinowa zatacza koło. Powracają   modelie czy fasony sweterków,  oczywiście  teraz  w wydaniu  bardziej współczesnym i dostosowanym do obecnych kanonów mody, wykonane z nowoczesnych  włóczek.
Wybrałam kilka modeli bluzeczek dzianinowych, które w mojej opinii, można by zrobić i dzisiaj:





Takie bluzki kimonowe  powracają co jakiś czas. Jak widać proponowano je w roku 1959, były modne w latach osiemdziesuiątych  ubiegłego wieku (pamiętam, że  robiłam takich bluzek mnóstwo na maszynie dziewiarskiej z  włóczki  zwanej "Simil moher" przywożonej z Austrii). Bluzka robiona była od  początku  jednego rękawa i  kończyła się  na drugim.

Kiedy niedawno Matylda przyjechała do domu, zademonstrowała mi  właśnie  taka kimonową bluzkę, którą sobie niedawno kupiła.

Namowy moich Czytelników  spowodowały, że podjęłam jednak decyzję ukończenia  wdzianka z kapturem. Idzie mi to dosyć wolno, bo inne sprawy i ogród pochłaniają czas. Jednak coś tam udłubałam i w tej chwili mam tyle (robię na okrąło, a więc tyle z przodu i z tyłu):


Robię też cardiganek dla Matyldy w kolorze szafirowym, ale jeszcze zostało mi wykończenie.

Dziś  kwitnące bergenia i runianka:

Bergenia to bylina, która nadaje się do obsadzania miejsc cienistych i wilgotnych - moja niestety rośnie na razie na miejscu tymczasowym i czeka na zagospodarowanie  rabaty pod  tulipanowcem (dlatego ma takie marne kwiatki).

Runianka -  zimozielona krzewinka  ma za zadanie okryć  glebę  zwartym dywanem liści.  Moja zdobyta okazyjnie (jedna roślinka)  niestety powoli bardzo się rozrasta. U mnie kwitnie dopiero drugi raz.

niedziela, 25 kwietnia 2010

Coś z kapturem

Dzisiaj niestety nie będzie prezentacji żadnej mojej robótki.
Do czegoś z kapturem przymierzam się już od zeszłego roku. Z jednej strony miałby to być  jakiś sweter, najlepiej zapinany, taki przydatny do wychodzenia z psem. I w planach mam coś takiego, trzeba tylko zrobić. Z drugiej jednak strony chodzi mi po głowie coś szydełkowego, kimonowego z kapurem.I takie "coś" niektóre panie już robiły.
Zaczęłam i ja - jeszcze w  zimie  z włóczki: akryl moherkowy, która to robótka teraz nijak ma się do sezonu wiosennego.  I  mam dylemat kończyć - czy nie kończyć?  Bo wypada teraz  raczej sięgnąć po włóczki bawełnianie. Powiedzmy, że mam jakieś 1/3  robótki.

Schemat ułożenia elememtów - przód
Schemat ułożenia elementów - tył

Schemat elementu

Podobają mi się też takie propozycje:
A.  - z trójkątów szydełkowych:




B.:

C.:

Wszystkie powyższe zdjęcia pochodzą z Osinki


Cechą wspólną jest  kaptur, kimono i ewentualnie ściagacz (ale niekoniecznie).  Można zrobić długość do połowy bioder, albo  tuniczkę.
Niewątpliwie  zrobię takie kimono w wersji letniej  z włóczki bawełnianej.

I jeszcze nieco wiosny:

Gęsiówka


Miodunka

Tulipany botaniczne

Runianka

piątek, 23 kwietnia 2010

Ogrodowo. Nie mogłam się oprzeć...

Wreszcie w moim ogrodzie  kwitnienie hiacyntów  w pełni. Uwielbiam hiacynty i pomimo przeciwności losu sadzę je corocznie.  Najprzyjemniej jest wówczas, kiedy w niedzielę (w tygodniu zasuwam w ogrodzie) mogę usiąść pod jabłonią nieopodal  kwitnących hiacyntów,  wziąć robótkę i dziergać. Niestety tegoroczna wiosna nie rozpieszcza,  jest bardzo  zimna i nie było jeszcze takiej okazji.
Jednak nie mogłam się oprzeć, żeby nie zamieścić na blogu fotografii moich hiacyntów, których zapach czuć od samego patrzenia na nie:


A hiacyntowe przeciwności losu bywają różnorodne. Niestety sąsiedztwo lasu powoduje, że krety i nornice swobodnie harcują po moich rabatach i zżerają wszystko - co w ich opinii - im smakuje. Dlatego nauczona doświadczeniem prawie wszystkie rośliny cebulowe sadzę w kratownicach. W jednym roku  hiacynty zakwitły i nagle  wpół rozwinięte kwiaty zaczęly się przewracać. Rozgrzebawszy ziemię stwierdziłam, że już nie ma cebul - zostały pożarte prze szkodniki. Niemal płakałam, bo  przepadła moja kilkuletnia kolekcja - zżarły niemal wszystkie cebulki.  Staram się cebule wykopywać, kiedy już zaczynają zasychać liście i  dobrze je suszę po oczyszczeniu. Bywaja takie lata, że  cebule, mimo tego,  gniją. I znów mam straty. Corocznie jednak dokupuję kolejne egzemplarze i czekam z niecierpliwościa na ich kwitnienie.


A dzisiaj miałam kolejną ogrodniczą niespodziankę. Od koleżanki Reni otrzymałam paczkę  z  sadzonkami liliowców.  Renia ma cudowny ogód - bardzo piękny i zadbany - taki niemal jak z katalogu. I już  od kilkau lat chciała mi podarować sadzonki  swych przepięknych liliowców. Wcześniej nie bardzo chciałam, bo niestety  za mało czasu  poświęcałam ogrodowi. A to przez całą wiosnę jeździłam na studia podyplomowe, a to  znów  złamałam kręga w kręgosłupie, a to  przyplątało się inne choróbsko. Jednak w tym roku  zdecydowałam:  czas na liliowce. Wprawdzie miejsce dla nich jeszcze nie jest gotowe bo mamy zagospodarować  nowy kawałek ziemi właśnie na liliowce i funkie, ale posadzę je na miejscu tymczasowym. Dostałam  też   kilka gatunków  ozdobnych traw.
A takie liliowce zakwitną kiedyś w moim ogrodzie:


Zdjęcia przysłała mi Renia. Obiecała też inne fotki ze swego ogrodu. Kiedy je przyśle - pokażę je na blogu.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Sweterek komunijny

Zostałam poproszona o zrobienie sweterka do komunii. Trudność podstawowa polegała na tym, że dziecka nie widziałam i nie mogłam sama  wziąć miary. Oparałam się  na takich wymiarach, które podała mi mama  dziewczynki oraz  na starym sweterku przysłanym do mnie. Niestety moje doświadczenie w wykonywaniu sweterków komunijnych  było zerowe.

Tak spakowane: sweterek i  torebeczka dzisiaj zostały wysłane do nowej właścicielki

Mama dziewczynki kupiła moherek w kolorze ekri:

250 m/100g (36% moher, 24% wełna, 40% anilana)

Tak ostatecznie wygląda moje ostatnie dzieło:

Druty 4,5 mm; zużycie włóczki (sweterek  + torebeczka): 350 g


Detale

Torebka, do której wszyłam  podszewkę z otuliny

Zbliżenie torebki

Komplecik został wykonany wzorem: polska nazawa - ścieg w pnące gałązki; angielska - trveling vine.

Teraz tylko niecierpliwe oczekiwanie czy  sweterk będzie dobry rozmiarowo i  czy się spodoba.