to moja nowa pasja, a dokładniej wykonanie ozdób z mchu. Materiał zupełnie dostępny za darmo, tyle, że trzeba nieco cierpliwości. Mech pozyskiwałam z leśnej polany w Zagórzu. Bardziej sprawdził się taki jeden gatunek mchu pierzasty. Ten który wyglądał bardzo dekoracyjnie i był mocno zielony, niestety po wysuszeniu okazał się nieprzydatny, wysychał na cienkie niteczki.
Zbierałam mech w lesie, potem nieco go przebierałam z gliny, trawy, opadłych liści i innych owocników z drzew. Pozwalałam wyschnąć w pudełku. Następnie jeszcze raz go czyściłam z pozostałości chwastów i piasku. Oto miałam gotowy surowiec.
Na początek chciałam zrobić małe wianuszki na groby (jednak nie zdążyłam), zrobiłam więc nieco później z przeznaczeniem na drzwi wejściowe. I tak bazą na pierwszy wianek był drut (strasznie dużo poszło mchu na jego wykonanie). Drugi wianek zrobiłam już na bazie gazet (utworzyłam wianek z gazet i bandażu). Można też kupić styropianowe wianki, które można ozdabiać w dowolny sposób. Potem owijałam wianek suchym mchem i okręcałam nitką. Niekiedy wykorzystywałam klej na gorąco, żeby przykleić mech. Kiedy uznałam, że wianek osiągnął pożądane przeze mnie rozmiary, ozdobiłam go tym, co znalazłam w lesie: szyszki, żołędzie, porosty, owoce dzikiej róży. I tak powstały wianki na drzwi dla córki i dla mnie:
Wianki z mchu dedykuję zabawie blogowej u Splocika Małe dekoracje na listopad.
Jeżeli chodzi o mech nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa...