Wyruszyliśmy o siódmej rano, by zakończyć wycieczkę jeszcze przed południem. Dotychczasowe mrozy wyraźnie zelżały, rano w Sanoku było -2 stopnie C. I jakoś tak mniej więcej utrzymywała się ta temperatura, by zaskakująco w Ustrzykach Dolnych wskazać -14 stopni. W kierunku do Czarnej wyraźnie się ociepliło i potem, bliżej południa mieliśmy nawet 3 stopnie w plusie. Było to ciekawe zjawisko inwersji termicznej. Mieszkańcom Ustrzyk Dolnych współczułam tego bieguna zimna.
Cerkwisko w Lipu znajduje się niemal naprzeciwko kościółka. Udało się, między pozbawionymi liści drzewami, dostrzec mur dzwonnicy - latem będzie trudniej
Tu pod śniegiem prawdopodobnie kryją się zarysy podmurówki cerkwi
W 15687 r. król Zygmunt August ufundował w Lipu cerkiew p.w. Soboru Matki Bożej. Świątynię zbudowano w 1600 r. Ikonostas ponoć miał tylko dwoje drzwi: carskie i diakońskie. Ostatnią cerkiew w tym miejscu wzniesiono w 1900 r. Z poprzedniej cerkwi przeniesiono ikonostas, który rozmontowany zawisł na ścianach. Natomiast nowy ikonostas był zmontowany z dwóch pochodzących z XVII w. Cerkiew po 1951 r. została opuszczona i zdewastowana - wyposażenie rozkradziono. Od 1976 r. użytkowano ją jako kościół filialny rzymskokatolicki.
W sanockim Muzeum Historycznym znajduje się pięć siedemnastowiecznych ikon pochodzących z Lipia: Sąd Ostateczny, Męka Pańska, Michał Archanioł, Ofiarowanie Chrystusa, Trzech Ojców Kościoła.
Dzwonnica jest murowana,parawanowa, dwukondygnacyjna. Mieściła trzy dzwony. Jeden dziewiętnastowieczny znajduje się obecnie w cerkwi w Chotyńcu.
O innych cerkiewkach kolejnym razem.
Wspomnę jedynie, że w drodze powrotnej wstąpiliśmy w Uhercach Mineralnych do sklepu firmowego browaru UrsaMaior. Nie jestem piwoszem, ale całe przedsięwzięcie jest arcyciekawe. Browar powstał bardzo szybko - nie pamiętałam go w tym miejscu z tamtego roku. Ponoć funkcjonuje od jesieni. Sklep klimatyczny: poza piwem mającym nazwy zaskakujące np.: "Śnieg z Połoniny", "Deszcz w Cisnej", "URSA z Połoniny" oferuje rękodzieło: jakieś filcowanki, ozdoby z ceramiki itp., gadżety, ale i książki związane z regionem oraz np. bieszczadzki miód. Można browar zwiedzać oglądając proces produkcji i uczestniczyć w degustacjach. Sądzę, że może to być ciekawa propozycja dla turystów.
Piwa nie piłam, ale mąż stwierdził, że dobre, o ciekawym smaku. Dzisiaj podobno ważono tam piwo zbliżone smakiem do Guinnessa (browar Guinnessa zwiedzaliśmy kiedyś podczas wycieczki do Irlandii; ja zwyczajowo piwa nie piłam, za to mąż skorzystał, bo w ramach zwiedzania była degustacja).
Źródło
1.Stanisław Kryciński: Cerkwie w Bieszczadach. Oficyna Wydawnicza "Rewasz". Pruszków 2005.