Strony

niedziela, 11 sierpnia 2013

Wielowątkowo

dziś będzie. Fachowcy wyszli z domu, acz niezupełnie - w poniedziałek jeszcze mają założyć oświetlenie ledowe do mebli. W piątek zawieszono i ustawiono meble kuchenne, wczoraj założono blaty. Również w piątek w końcu podłączono mi kuchenkę, wczoraj zmywarkę i zlewozmywak. Niewyobrażalnie podniósł mi się komfort życia ("wyszłam" z łazienki, która służyła w czasie remontu zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem, ale i pełniła funkcję kuchni, gdyż tam miałam i czajnik elektryczny, i kuchenkę elektryczną, "zlewozmywak" i blat roboczy na pralce).



Na razie przenoszę do szafek kuchennych akcesoria i artykuły spożywcze. W końcu nie będę wydeptywać ścieżek miedzy pokojami i łazienką w poszukiwaniu potrzebnej rzeczy. Do posprzątania zostało prawie całe mieszkanie - udało mi się umyć półki z książkami i odkurzyć książki. 
Z remontu jestem dość zadowolona, ale jak się okazuje farba na ścianie wygląda zupełnie inaczej, niż na wzorniku, do którego przykładałam płytkę ścienną (wybieraliśmy kolor ze 2 godziny w dwóch podejściach). Hmm, miało być waniliowo (taki jest kolor mebli kuchennych), wyszło morelkowo. Najbardziej jestem zadowolona z podłogi wykonanej z płytek imitujących deskę. Z tym też były przygody, bo sprzedawca zamówił płytki jaśniejsze i trzeba było czekać na dostawę tych o ton ciemniejszych.



Najtrudniej wykonuje się remont w mieszkaniu, w którym się mieszka, jest to niewyobrażalnie męczące. Poza tym muszę zacząć wyrzucać. Obrasta się w tony niepotrzebnych rzeczy, które mogą się przydać i przydają się niezwykle rzadko, a kiedy trzeba i tak się ich nie znajduje.

Ogród zaniedbany. Tak osłoniliśmy resztę aronii, których nie było czasu zbierać i przerabiać.

Zdjęcie z komórki - nie da się ustawić w pionie

 Krzaki  rosnące przy malinach zostały przez szpaki ogołocone do zera. Ptaki skutecznie wydziobują wszystkie jeżyny nadające się do zerwania. Te folie i firanki nieco uchroniły część owoców aronii.

A robótkowo: klecę "do kupy" pled:

 
i robię to: