Strony

niedziela, 19 lutego 2012

Jubileuszu nie będzie...

Miał być dzisiaj kolejny odcinek na temat żakardów. Nie będzie... Czasu brakło, bo musiałam zająć się innymi sprawami, o których niżej.
Nie tak dawno licznik na moim blogu wskazał, że odwiedziło mnie ponad 1 mln czytelników. Cieszy mnie  popularność bloga, fakt że wiele osób znajduje tu dla siebie coś do obejrzenia i poczytania. Wiele radości sprawiają mi  komentarze, które potwierdzają, że to co robię się przydaje, że blog jest interesujący i ciekawy. (Zaskoczeniem było dla mnie to, że kiedyś na ulicy w Sanoku zaczepiła mnie młoda kobieta słowami: "czy to pani prowadzi bloga "U Antoniny". Pani poznała mnie po chuście, która miałam na ramionach. Krótka rozmowa była bardzo sympatyczna. Pozdrawiam Panią z Sanoka...). Mam przecież świadomość, że skoro piszę w sieci, treści skierowane są do Czytelników podzielających moje zainteresowania. Nie będę zamykać bloga  dla wybrańców, bo nie taka miała być jego idea.
Mam też wrażenie, że dzielę się z moimi Czytelnikami wieloma rozwiązaniami robótkowymi, opisami projektów, wzorami, techniką wykonania. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że przygotowanie sensownego opisu wykonania czegoś - to praca wielogodzinna. Przygotowanie  tekstu, grafiki, ich obróbka - to czas, czas i czas. Na przykład napisanie  krótkiego posta  na temat kolejnej techniki żakardowej - także zajmuje wiele godzin: jest to wyszukanie informacji, często tłumaczenie (bo w języku polskim nie ma żadnych opracowań), sensowne sklecenie tekstu oraz wyszukanie takiej grafiki, by człowiek mógł mieć pewność, że nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za jej wykorzystanie. Tego czasu włożonego w przygotowanie treści, po opublikowaniu posta, nie widać.
Dotąd można było czerpać z mojego bloga tyle, ile się komuś podobało. W sumie nie miałam nic przeciw temu, że kopiowano i treść, i zdjęcia - przecież jeżeli umieszczam jakiś opis wykonania, to po to by  ktoś z niego skorzystał - nieprawdaż? Część opisów przygotowałam  nawet w formie osobnych dokumentów do pobrania. Sądziłam jednak, że służą te opisy, rady osobom, które chcą się czegoś się nauczyć, zdobyć nowe doświadczenia i oczywiście wykorzystają je dla siebie. Pochwalą się, że coś tam wykonały na podstawie opisu z mojego bloga, zamieszczą odnośny link...
Jednak, jak się okazuje niektórym nie przeszkadza to w tym, by u siebie na blogu pokazywać moje zdjęcia (sygnowane napisem "Antonina"), zamieszczać moje teksty i opisy jako swoje. Kopiowane były nie tylko pojedyncze fotografie, czy fragmenty opisów, ale posty w całości! Moja córka nagle stała się córką pewnej pani, moje prace - jej pracami. Nie wiem czy pani Anna S. tak ignoruje zasady prawa autorskiego, czy nie ma wyobraźni, czy - już mi nawet słów brakuje...
Drugi aspekt - zauważyłam  też, że niektórzy kopiują moje opisy robótek, a potem je po prostu sprzedają...
Ja nie chciałam robić ze swego bloga witryny komercyjnej - jest zdecydowanie blogiem hobbystycznym. Nie ma tu reklam, wzorów nie sprzedaję - dzielę się nimi za darmo. Przecież sama też korzystam z wzorów, które krążą w sieci. Staram się zawsze umieszczać linki i odnośniki, jeżeli korzystam z cudzej własności. Poczytałam zasady prawa autorskiego i jego interpretacje i wydaje mi się, że raczej zdecydowanie stosuję się do reguł.
W świetle powyższych zdarzeń zablokowałam  możliwość kopiowania  treści (tekstu), fotografii i grafiki. Muszę się zmierzyć z tym problemem i przemyśleć dalsze rozwiązania. Zdaję sobie sprawę, że te blokady są do obejścia dla tych, którzy zechcą je obejść. Bo nie ma stuprocentowych zabezpieczeń.
Dodam jeszcze, że nie można wielu mierzyć jedna miarą, była pani,która napisała do mnie, że skorzystała z treści mego bloga pisząc swój artykuł i to było ok.
Na razie będzie tak - kiedy sobie wszystko poukładam - poinformuję moich Czytelników.