Strony

poniedziałek, 18 lipca 2011

Różne

Nie przypuszczałam, że cebulkowa rozdawajka będzie się cieszyć takim powodzeniem. Jestem też w kropce: co zrobić cebulkami żonkili, gdyż w zasadzie nie były przedmiotem rozdawajki?  Czekały, że zgłoszą się chętne osoby do wzięcia, gdyż to drobnica jest (w innym przypadku, bym je po prostu wyrzuciła). Przeznaczę je więc  pierwszym osobom, które się zgłosiły. Jest to Dorota i rena 1001. Oczywiście weźmiecie  udział w losowaniu zimowitów. Natomiast dla osób, które  chcą wziąć udział  w losowaniu cebul żonkili, przeznaczę  dodatkową porcję cebulek.
W przyszłym roku (o ile mi zdrowie dopisze) będę wykopywać zimowity i  żonkile z innego stanowiska i na  pewno znów  będą do wylosowania. Takie  higieniczne  "wykopki" robię co kilka lat... I o ile zimowity rozsadzałam tu i ówdzie po ogrodzie, to drobne cebulki żonkili zwykle lądowały na  śmietniku. Jedne i drugie  mają to do siebie, że cudnie się same rozmnażają, nie imają się ich nornice, więc nie trzeba  ich sadzić w kratownicach, ani wykopywać corocznie  oraz  mogą rosnąć na jednym stanowisku kilka lat. No tyle, że brzydko wyglądają ich zasychające liście, których nie można obcinać, bo  ich okres  zasychania, to czas, kiedy  rosną cebulki.
Mam olbrzymi areał ogrodowy - i po prostu nie nadążam ze wszystkimi pracami w ogrodzie i  zawsze jest coś niezrobione. A to mi wypadnie  więcej pracy zawodowej i nie mam czasu po południu,  a jak już przyjdzie sobota, to np. leje... A to zdrowie nawala... Dlatego mam wieczne zaległości. Wiele roślin mi zmarniało z braku należytej pielęgnacji, inne  zostały wymrożone, jeszcze inne nie chcą się u mnie zaaklimatyzować, np. migdałek, do którego miałam z pięć podejść, a niektóre są po prostu zżerane przez sarny. Sarny to osobny temat - nic na nie nie działa, przyzwyczajają się do kolejnych straszydeł, a ogrodzenie forsują przeczołgując się np. pod siatką, lub  ją  przeskakując (tę  niższą). Corocznie  gustują w coraz to nowych  roślinkach, nie mówię  o grządkowych - bo wyjadanie  naci marchewki i wyciąganie marchewki z ziemi, zjadanie fasolki szparagowej i strzyżenie pędów malinowych - to norma.  Jedzą też  z  apetytem wszelkie pączki kwiatowe z wyraźnymi preferencjami w kierunku mieczyków, a nawet aksamitki. Ogród to ciągła walka z przeciwnościami klimatu i przyrody w ogóle, a także z własną niemożnością wykonania w terminie wszystkich prac.
A tak leniwie było w ogrodzie wczoraj: gorąca niedziela; odpoczynek:


Testujemy hamak:


Czesio przyjechał na wakacje:


Królik codziennie jeździ z nami do ogrodu, gdzie ma  swoją zagrodę i może sobie pobrykać. Teraz znów wymienia sierść, która potwornie z niego schodzi.
Nawet Ifa  zasnęła:


A łąki kwitną: