Strony

niedziela, 11 kwietnia 2010

Dygresje

Czy umieszczenie czarnej wstążeczki na blogu to wyraz zbiorowej egzaltacji, dziecinady, owczego pędu, nieszczere demonstrowanie swych uczuć? Czy też wyraz solidarności, łączenie się we wspólnocie narodowej, w bólu i trudnych chwilach z rodzinami ofiar? Nie oceniajmy.
Dla mnie nie jest śmieszne patrzenie na to, że duży procent polskich blogów spowił kir. Przeżywamy smutną narodową tragedię. I jest tak, że Polacy potrafią wspólnie przeżywać i łączyć się w smutku. Ma to różne oblicza i wymiar. Na większości blogów ma właśnie taki.
O tragedii dowiedziałam się od córki (zatelefonowała), chociaż właśnie „grasowałam” sobie po Internecie. Potem okazało się, że więcej informacji mogę usłyszeć z telewizji, bo Onet i Wirtualna Polska  „wieszały się” i nie można było nic przeczytać. Byliśmy z mężem bardzo poruszeni, odłożyliśmy na kilka godzin realizację naszych  sobotnich planów, by śledzić na bieżąco doniesienia mediów. Pierwszą czarną wstążkę zobaczyłam u Damurek. I wahanie – akcentować na swym blogu to łączenie się w żałobie narodowej, czy też nie? Nie miałam ochoty, by cokolwiek pisać. Jednak kolorowe zdjęcie z ostatniego postu po prostu już nie pasowało… Czarną wstążkę umieściłam. Mój blog, moje prawo, moje odczucia i na pewno nie wyraz owczego pędu.

Blogowicz ma kilka wyjść:
a) może zaakcentować w jakiś sposób swą solidarność, współodczuwanie smutku i bólu z rodzinami tragicznie zmarłych (wszak niewątpliwie wszyscy są w szoku, chociaż może nie wszyscy popierali opcję polityczna prezentowaną przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego);
b) może w tym trudnym czasie nic nie pisać – po prostu milczeć;
c) może podkreślić w jakiś sposób, że dociera do niego bezmiar tragedii, ale jego życie toczy się dalej (jak zresztą każdego z nas) i potem umieścić sobie normalną notkę o tym, co robi, czym się zajmuje, co ugotował, obejrzał;
d)jeszcze jedna opcja – normalny post pisany podczas wydarzania się tragedii i informacja, że właśnie ta osoba dowiedziała się o wypadku;
e)całkiem normalny post o zwykłych sprawach nie poruszający tematu tragedii.
To są indywidualne wybory – nie potrafiłabym oceniać ich publicznie….
Ludziska różne przechodzą obok cudzych tragedii. Jedni zatrzymają się i pochylą, inni współrozpaczają, jeszcze inni są tylko zaciekawieni, a niektórzy obojętni.
O nasza osobista tragedia jest niewątpliwie bardziej dotkliwa i znów ktoś potrzebuje się podzielić swym bólem z innymi i oczekuje wsparcia, ktoś inny zamyka się w sobie i znika (albo się żegnając, albo bez słowa) - takie dwie odmienne postawy zauważyłam na odwiedzanych blogach.

Moim Czytelnikom dedykuję dziś jeden z liryków lozańskich A.Mickiewicza:

"Nad wodą wielką i czystą"

Nad wodą wielką i czystą
Stały rzędami opoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła twarze ich czarne;

Nad wodą wielką i czystą
Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne;

Nad wodą wielką i czystą
Błysnęło wzdłuż i grom ryknął,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła światło, głos zniknął.

A woda, jak dawniej czysta,
Stoi wielka i przejrzysta.
Tę wodę widzę dokoła
I wszystko wiernie odbijam,
I dumne opoki czoła,
I błyskawice - pomijam.

Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicom grzmieć i ginąć,
Mnie płynąć, płynąć i płynąć.