Strony

wtorek, 26 stycznia 2010

Styczniowy spacer

Mroźno. Jednak w południe  grzeje  jaskrawe słońce, w którym jest zupełnie ciepło. Jeżeli wejdzie się w strefę cienia - od razu gwałtownie  można odczuć te  -8 stopni.
Zwierzęta się pochowały - nie ma saren,  nie ma srok, nie ma innych  ptaków.  W samo południe kołuje nad polami para  jastrzębi, a na śniegu można zobaczyc krwawe ślady ich uczty.  Tylko Ifa  zawsze znajdzie w krzakach bażanty.  Ostatnio w tym brzozowym zagajniku:


Zastyga  w chrakterystycznej wyżlej stójce z podniesioną przednią lub tylną łapą:


- by w końcu skradającym się truchtem ruszyć w krzaki. Nie myli się nigdy. Za chwilę słychać  łopot  skrzydeł  i  nad głową przelatuje bażant.  Psica ponownie wraca w to samo miejsce.  Węszy, ogonek "pracuje". Za chwilę drugi kurak wzbija się w powietrze. No, "porządek" został zaprowadzony, można ruszyć dalej.


Styczniowy pejzaż

i takie porzucone gniazdko

I żeby nie było, że nic nie ma  o robótkach w dzisiejszym wpisie  - prototyp kapci:


To znaczy, że takie kapcie teraz robię - te były pierwsze, a więc produkt najmniej udany.